Odbudowa szopy
Szopa miała powstać jeszcze przed zbudowaniem domu, abyśmy mogli przeprowadzić się na zimę z zabytkowych murów budynku dworcowego w Łupkowie do siebie.
Ekipa z Ustrzyk Dolnych, która miała nam budować dom, odwlekała od wiosny aż do jesieni rozpoczęcie działań. Dopiero pod koniec września 2008 roku udało nam się zmobilizować nierzetelnych chłopaków do pracy. Zbudowana przez nich szopa (dach i szkielet ścian) miała zostać ukończona po weekendzie, ale przetrwała tylko dwa dni i się zawaliła.
Na szczęście znaleźli się górale z Raby Wyżnej, którzy zadeklarowali, że przez zimę zbudują nam DOM - i dotrzymali słowa.
Od tego czasu leżący zwalony dach szopy szpecił krajobraz i przypominał o ciężkim doświadczeniu.
Piotrek nie mógł obojętnie przejść obok tej historii i zaproponował chęć odbudowania szopy w czasie wakacji. Z pomocą pospieszyli także Staszek z Tarnowa i najmłodszy brat Andrzeja - Rafał, a także wiele innych osób, którzy chętnie dołączali do prac.
W dwa dni udało się rozebrać zawalony dach, posegregować odzyskane deski i kantówki oraz przygotować kalkulację niezbędnych surowców. Na nowo zostały wyznaczone miejsca pod betonowe słupki i pozbijane szalunki.
Wszystkie te prace zdążyliśmy wykonać przed ulewnymi deszczami, które niosły ryzyko wstrzymania prac ziemnych. Kolejne etapy stawiania podwalin, ścian i krokwi na dach cieszyły wszystkich i rosły w oczach z dnia na dzień. Dostarczenie materiałów o tej porze roku nie jest sprawą prostą, gdyż rozmokła ziemia uniemożliwiała przejazd pod dom. Ponownie uaz stanął na wysokości zadania i grzebiąc głębokie koleiny dotaraskał wszystkie drewno na czas.
Oprócz konstrukcji budynku szopy zdecydowaliśmy się na dostawienie obszernych wiat po obu stronach. Wszystko zostało obłacone i przygotowane pod położenie dachu. Tylko wyglądać kuriera z blachą na dach.
Po odczekaniu około dwóch tygodni na transport wymierzonej blachy, pogoda wypiękniała i przyjemnie pracowało się na wysokości. Dwukrotnie jednak przeszedł niespodziewany grad, który skutecznie wymasował chłopakom plecy, zanim zdążyli zejść na dół. Ostatecznie powstała budowla, którą aż nie przystoi nazywać szopą.
Dziękujemy wszystkim pomocnikom!