Farmerowa Eskapada
Farmer po raz pierwszy ruszył w teren. Wycieczka rozpoczęła się o godzinie 10.00
a zakończyła, aż po 15.00.
Wszystkich prowadził Wentyl pod Andrzejem, następnie wielki przyjeciel Wentyla, czyli Farmer pod Kasią. Farmer oczywiście, co raz szturał Wentyla w tyłek, upewniając się, czy wie, że idzie tuż za nim. Za Farmerem zaś szedł Saturn pod Maćkiem. Na szarym końcu zastępu dzielnie kroczył Nieborak pod Magdą. Magda testowała możliwości Nieboraka, wykonując dodatkowe wolty i prowokując Nieboraka do doskonałego słuchania się jeźdźca.
Po ostatnich doświadczeniach z Nieborakiem baliśmy się reakcji klaczy na rozdzielanie stada. Jednak wszystko przebiegło spokojnie i trzy klacze grzecznie zostały za bramką, gdy oddaliliśmy się drogą w las. Farmer był bardzo pobudzony. Na wszystko reagował impulsywnie i energicznie. Nieborak w porównaniu do Farmera to "mazowiecki".
Trasa wycieczki przebiegała początkowo Pasem Granicznym, nad tunelem Przełęczy Łupkowskiej, aż do słupka granicznego 1/88, przy którym zjechaliśmy na widokową łąkę Semakowskiego Wierchu. Dalej pokonując potok i duże stromizny dotarliśmy do schroniska w Łupkowie. Ze względu na prowadzoną wycinkę wzdłuż potoku Roztoka zmieniliśmy planowaną trasę ponownego wjazdu na Pas Graniczny. Przepiękna droga w scenerii bukowego, przejrzystego lasu, cała usłana różnokolorowymi liśćmi. Do tej pory pogoda była dobra: czasem słońce, chłodno, bez deszczu i śniegu, wiatr w lesie nieodczuwalny.
Grzbiet Pasma Granicznego do szlaku niebieskiego był przepiękny, ale temperatura spadła poniżej zera. Wiał bardzo bardzo silny wiatr - nie można było rozmawiać, a my ubrani byliśmy zbyt lekko, jak na zimę. Wynagrodzeniem tych trudnych warunków okazał się przemarsz dużego stada łani i byków (około10-15 sztuk), które przeszły przez grań Pasa tuż przed nami. Na końcu potężny byk z ogromnymi rogami wszedł na szlak graniczny i nie tylko spojrzał w naszą stronę, ale przez chwilę stąpał prosto na nas, próbując sprawdzić, czy nie zagrażamy jego stadu. Nasze konie spokojnie kroczyły przed siebie, więc byk ustąpił nam z drogi i dołączył do swoich.
Wystarczyło zjechać 50 metrów poniżej grani Pasma Granicznego, a od razu ucichł wiatr i zrobiło się ciepło. Początkowo zjechaliśmy niebieskim szlakiem w dół, ale zaraz skręciliśmy skrótem przez las. Oczywiście nie było by udanej trasy bez krzaczenia tuż przed Zubeńskiem. Udało się, że zarówno Nieborak, jak i Farmer, super spisywali się w przedzieraniu przez chaszcze. Nawet Kasia i Magda siedziały na grzbietach, gdy wyjechaliśmy na łąkę.
Z Zubeńska do Starego Łupkowa konie przeszły już żwawym krokiem rozpoznając swoje strony. Klacze zastaliśmy grzecznie pasące się przy balocie. Zaraz też obwąchały każdego z osobna, próbując dowiedzieć się - jak było.
Jeźdźcy głodni, przymęczeni z lekka i mocno zadowoleni pochwalili dzielne hucułki. Ze wszystkich czterech koni tylko Farmer nie był spocony. Widać po nim, że będzie miał duży zapas sił i energii w czasie rajdów. Ciekawe, jak będzie się spisywać podczas kolejnych wycieczek w cztery nasze konie:)
Po dziesiejszym dniu wiadomo już, że można przymierzać się do wielodniowego rajdu końcem czerwca na Targi do Lutowisk.
Kolej na Skierkę...