Źrebaki 2014
Jeszcze nie tak dawno do klaczy przyjechał Alex, który miał czas przekazać swoje geny wszystkim naszym czterem klaczom (o klaczach z ogierem więcej tutaj). Skrupulatne obserwacje Kasi, pozwoliły ustalić przybliżony termin rozwiązania ciąży każdej z nich. Filipka miała być gotowa pierwsza na 13 kwietnia 2014, potem Jagódka, Skierka i Zabawka. Wszystkie mieściły się w granicach jednego tygodnia.
Poniższe zdjęcia wykonane zostały 20.04.2014 roku.
Zarośnięte konie zimowym futrem długo nie pozwalały jednoznacznie określić się, że są słuszniejszych, niż zwykle, rozmiarów. Kasia z pewnym niedowierzaniem przyglądała się im każdego dnia. Zresztą Jagódka, karej maści (a wiadomo, że czarne wyszczupla), długo była dla nas zagadką. Dopiero Nieborak, który w styczniu wyraźnie zalecał się do Jagódki, i to ze wzajemnością, potwierdził swym zachowaniem nasze przypuszczenia, że ta nie będzie mieć źrebaka w tym roku. Jakby nie patrzeć, Jagódka jest o rok młodsza od pozostałych klaczy.
W Wielkanoc całe stado przyszło pod dom, a wśród nich Zabawka, która była wyraźnie niespokojna, i co chwilę samotnie znikała we mgle. Byliśmy przekonani, że narodziny odbędą się tej właśnie nocy, zwłaszcza, że tylko około 10% porodów odbywa się za dnia.
Nazajutrz Andrzej, jak zwykle, poszedł przed godziną szóstą popatrzeć na hucułki, ale wszystko wyglądało bez zmian. Właśnie podniosła się poranna mgła i odsłoniła pasące się stado oraz w pewnym oddaleniu wspólny popas Filipki z Zabawką. Czyli kolejna noc i nic.
Kiedy zasiadaliśmy do śniadania, Zabawka sama przyszła pod dom do lizania soli, pozostawiając wszystkie konie daleko na łące przy torach. Jak dotąd jedynie Nieborak potrafił paść się osobno, i to w dużo mniejszej odległości od innych koni, jak też przez znacznie krótszy czas. Zachowanie klaczy było na tyle niezwykłe, że spodziewaliśmy się u niej rozwiązania. Po godzinie dziesiątej rozpoczęliśmy obserwację klaczy. Poród razem z wylizaniem źrebaczka trwał około 7 minut. Jeszcze przez chwilę leżała wraz z nim na otwartej łące. Zachęcany przez Zabawkę źrebak stanął o godzinie 10.25 na swoich nieporadnie długich kończynach. Przytrzymując go pyskiem, asekurowała wielokrotne spacery wokół siebie. Początkowo młody opierał się bokiem, o klacz, ale już przy trzecim okrążeniu, matka odsunęła się i ten samodzielnie wykonał kolejny przemarsz.
Przez cały ten czas siedem hucułów spokojnie żuło trawę na łące przy ulach. Zabawka na przemian karmiła, spacerowała i kładła się. Źrebak zaś, coraz pewniej poruszał się, a nawet próbował obejść wkoło polegującą mamę.
Po upływie niecałej godziny od porodu, dokładnie o 11.00, Farmer zauważył nowego członka stada i zarządził galop do odosobnionej pary. W momencie wszystkie konie znalazły się przy Zabawce, która kuląc uszy, zatrzymała wszystkich kilka metrów przed sobą. Wentyl, jako szef stada, czuł się upoważniony do obwąchania źrebaka, ale Zabawka bez chwili zastanowienia, wypłaciła mu dwa solidne kopniaki, prosto w klatę. Kolejne ciosy otrzymał ciekawski Saturn, który jednak nie pozostał dłużny i również, odwracając się zadem, kopnął młodą matkę dwukrotnie. Nieborak w tym samym czasie obiegł klacz dookoła i trącił bokiem źrebaka. Ten jednak nie stracił równowagi, tylko razem z klaczą rozpoczął galop w dół łąki. Zamieszanie było ogromne. Wszystkie konie, ciasno zbite jeden przy drugim, zbiegły pod gęste krzaki. Tam Zabawka ustawiła źrebaka pod głogiem i tarniną, sama zaś ciałem zasłoniła dostęp do niego.
W odległości ponad 100 metrów od miejsca porodu, ukryta przed drapieżnikami, Zabawka pozwalała każdemu z członków stada osobno, obwąchać młodego. Pierwsza z przywileju skorzystała największa przyjaciółka Zabawki - Filipka. Zawsze jednak czas kontaktu, wyraźnie ograniczany był przez ostrożną matkę.
Według naszych obserwacji źrebaczek jest klaczką. Z potwierdzeniem zaczekamy jednak, aż matka zaprosi nas do spotkania z maleństwem. Zastanawiamy się więc nad żeńskim imieniem na literę „Z”. Źrebaczek czując się bezpiecznie, na przemian jadł, spał i ćwiczył chodzenie. Matka zaś przez cały dzień stojąc w jednym miejscu - nie położyła się, tylko cierpliwie opiekowała potomkiem.
Kiedy tylko stado poznało nowego kompana, zaczęło być wyjątkowo czujne i niespokojne. Nieraz przecież widziały wjeżdżający na szczyt Horodków samochód terenowy, jednak w tych nadzwyczajnych okolicznościach, przestały się paść, a z głośnym rżeniem popędziły przez łąkę zwartym szeregiem, w stronę niepokojących ich dźwięków. Podobnie zareagowały, kiedy z naszymi gośćmi, zbliżaliśmy się do Zabawki.
Teraz oczekujemy na Filipkę, której ciąża wygląda na najbardziej zaawansowaną.
Dobę po narodzinach Kasia podeszła blisko Zabawki z klaczką i przytulając się do leżącego Nieboraka wykonała kilka zdjęć małej.
Spośród wielu nadesłanych propozycji pięknych i ciekawych imion (za które serdecznie dziękujemy) zostało wybrane: Zwiewka. Będzie upamiętniać jej niesamowity, krótko po porodzie, galop w dół łąki wraz z całym stadem.
Nieoczekiwanie źrebaczek w południe pokazał drugie oblicze wybranego imienia. W samo południe Farmer rozwalił bramkę na małej łące i wszystkie konie zwiały do lasu. Maleńka zaliczyła pierwszą ucieczkę w drugim dniu swego życia. Standardowe sprowadzanie Wentyla i Saturna na pastwisko nie sprawdziło się. Obydwa konie zbuntowały się po przejściu kilkudziesięciu metrów i puszczone, galopem wróciły do Zabawki ze źrebięciem. Pozostało przełamać obawy i podejść do Zabawki, założyć ogłowie i wraz z małą sprowadzić pod dom. Andrzej prowadził klacz, zaś Kasia podnosząc ręką zad Zwiewki w górę, przepychała za matką. Reszta koni oczywiście nas eskortowała. Filipka zaś, bardzo szybko wyręczyła Kasię i wpychając się przed nią, sama pyskiem popędzała młodą. Od tego wydarzenia została ostrożność, a zniknął lęk przed klaczą broniącą źrebięcia.
Zabawka przez dwa dni trzymała dystans do stada, który bardzo płynnie zmniejszał się. Można powiedzieć, że na trzeci dzień po porodzie para, swobodnie czuła się wśród reszty koni.
Piątkowy poranek przywitał nas pojawieniem się drugiego źrebaka. Filipka urodziła ogierka pod modrzewiami, zaś bezpieczne miejsce z potomkiem znalazła na górze małej łąki. Od początku obserwacji Kasi, źrebaczek był bardzo żywy i energicznie biegał i podskakiwał przy matce.
Umaszczenie źrebaka jest mało spotykane: rudy grzbiet, białe nogi i brzuch, ruda grzywa - kasztan. Filipka przyzwoliła Kasi na dokładne obmacanie źrebaczka, który grzecznie pozwalał się głaskać.
Wyczekując wspólnej zabawy młodego rodzeństwa, wciąż wypatrujemy potomka Skierki.
Wsparci zaangażowaniem wszystkich tych, którzy aktywnie uczestniczyli w wyborze imienia dla ogierka Filipki, chcieliśmy ogłościć, iż otrzymał imię FIGIEL. Będziemy bacznie obserwować, co zmajstruje.
Skierka wciąż jeszcze przemieszcza się po pastwisku, zajmując dużo więcej miejsca niż zwykle.
No i wreszcie doczekaliśmy się trzeciego źrebaczka, prawie dokładnie miesiąc „po terminie”. Poród odbył się w nocy z 13 na 14 kwietnia i niestety nie mieliśmy szczęścia podpatrzeć klaczy. Skierka zupełnie inaczej niż wcześniejsze matki, nie odstępowała od stada, chociaż było wyraźnie widać w przeddzień rozwiązania, że szuka dla siebie kawałka samotni. Jednak jedno z piękniejszych zjawisk udało nam się uchwycić na zdjęciach: mocno nabrzmiałe wymiona z kapiącym mlekiem.
Można powiedzieć, że Skierka rodziła przy stadzie i w dodatku przed domem. Pewnie czuje się bezpiecznie w takim towarzystwie. Kiedy o świcie dostrzegliśmy źrebaka przy matce, właśnie kończył stawianie pierwszych kroków i rozpoczynał samodzielne spacery. Ogierek jest dużo spokojniejszy od Figla i skrycie wygląda zza Skierki, ciekawy świata. Otrzymał na imię Skrzat. Stado z łagodnością przywitało kolejnego członka, z marszu akceptując. Jedynie Nieborak ze zdziwieniem spogląda na swój spasiony brzuch i zastanawia się, kiedy z niego wyskoczy jakieś maleństwo.
Starszaki doskonale się rozwijają i rosną w oczach. Dostały już pozwolenie od mam na wspólną zabawę, chociaż Zabawka pozostawia więcej swobody Zwiewce, niż Filipka Figlowi. Figiel to mocny zaczepiaka i zawsze zaciekawi go nowy gość na pastwisku. Oczywiście często jest prowokatorem wielkiego biegu stada przez pastwisko, bo kiedy ucieknie matce, ta ruszając w pościg, pociąga za sobą całą resztę.
Zarówno Zwiewka, jak i Figiel, dają się chętnie głaskać, wyczesywać szczotkami i uczyć przyjaznego kontaktu z człowiekiem.