Witamy Jagódkę w Łupkowie
Jagódka, w paszporcie Jeżyna-Tabun, klacz skarogniada urodziła się w Polanie 11 kwietnia 2009 roku. Ojcem jest najpiękniejszy ogier Bieszczadów - Saracen, a matką Jagoda.
Kiedy staszkowe stado przebywało na zimowym pastwisku w Łupkowie, Kasia miała 6 miesięcy, aby przyjrzeć się dziewiętnastu hucułom. A była to wyjątkowo rozbiegana grupa koni, która średnio dwa razy w tygodniu uciekała poza ogrodzenie. Kasia często brodząc po kolana w śniegu szła po śladach kopyt i szukała zbiegów.
Jagódka, jako jedyna ze wszystkich źrebaczków, pozwalała się pogłaskać, przytulić i wyjątkowo blisko towarzyszyła Kasi podczas ceremoniału wytaczania balotu z sianokiszonką. Zawsze spacerowała krok w krok za Kasią po pastwisku. Pozwalała sobie założyć kantar i prowadzić się za uwiąz.
Przyszedł majowy weekend i stado pognało z powrotem do Polany, a Jagoda z nim.
Teraz, dzięki życzliwości dobrych ludzi udało się przywrócić rozpoczętą więź między człowiekiem, a młodym koniem. Kasia już wkrótce przystąpi do nauki dawania kopyt do czyszczenia, prowadzenia i w ogóle ujeżdżania.
Stasiu Myśliński musiał czekać z transportem na pogodę, aby można było dojechać wozem po konia, gdyż przebywały nad Sanem w Krywe. W Łupkowie od rana mocno lało. Nasze stadko cieszyło się soczystą trawą i korzystało z uroków całego pastwiska. Jak jest upał to muszą się chronić przed gzami i muchami w lesie.
Gdy przyczepa z Jagódką wjechała na pastwisko konie z zaciekawieniem przyglądały się z bliska wydarzeniu. Jagódka spokojnie stała w przyczepie, pozwoliła się obrócić pyskiem do wyjścia, ale miała obawy przed zejściem po pochylni. Po kolei Staszek i Kasia próbowali zachęcić ją do wyjścia, ale wystarczyło poczekać, aż sama zdecydowanym krokiem wyszła na łąkę.
Stadko Wentylowe ruszyło na powitanie, a i Jagódka podbiegła kłusem do reszty. Została obwąchana i wyoglądana z każdej strony. A ponieważ to urodzona dama odkopywała się natrętnym intruzom.
Do wieczora sytuacja wyglądała podobnie. Stado spokojnie pasło się na łące. Nieborak jak zawsze satelitował nieco z boku, a po drugiej strony Jagódka, też około 50 m od stada. Saturn, Farmer lub Nieborak - przypominali sobie o nowej klaczy i ruszali w kierunku Jagódki. Reszta stada nie pozwalała na bliższy kontakt z wciąż nieznajomą i także ruszała w kierunku klaczki. Wtedy Jagódka musiała zmienić miejsce i oddalić się od reszty hucułów.
Ogromnym szczęściem był padający deszcz, ponieważ konie mogły spokojnie spacerować po całej przestrzeni. A kiedy kąsają muchy to konie stają blisko siebie i na wzajem opędzają się ogonami do much - Jagódka musiała by stać osobno - a tak po prostu pasła się z boku.
Jagódka przyjęcie miała bardzo spokojne. Stadko Wentylowe od razu ją zaakceptowało. Teraz ciekawe jaką zajmie pozycję w hierarchii. A jest to klaczka z mocnym charakterem.